„Mam dość! Dajcie mi wszyscy święty spokój!“
Czy zdarzyło ci się kiedyś wykrzyczeć takie słowa? Choćby do siebie? Czy było kiedyś tak, że wydawało ci się, że cały świat jest przeciwko tobie? Czego się nie tkniesz – klapa, wszyscy wokół tylko mają pretensje, nikt cię nie rozumie, każdy tylko od ciebie wymaga, a ty już nie masz na to wszystko siły... I jeszcze samochód się zespsuł, pralka wylała wodę na podłogę, a pies dostał sraczki. I co jeszcze??? Wygląda znajomo? No właśnie...
Bywają chwile w życiu, w których osiągamy taki stan natężenia emocji, że wydaje nam się, że jeszcze chwila i głowa nam wybuchnie. To może być objaw kryzysu.
Człowiek w sytuacji kryzysowej doznaje bardzo silnych emocji, które powodują często utratę zdolności do pozytywnego działania. Taka osoba najchętniej uciekłaby gdzieś daleko, porzucając wszystko, co kojarzy jej się z cierpieniem. Często ludzie mówią, że chcieliby rzucić wszystko, wyrwać się gdzieś, zmienić klimat, wyjechać – uciec właśnie. Kiedy tak się dzieje?
Najczęściej dochodzi do takich sytuacji wtedy, kiedy splot wydarzeń w naszym życiu doprowadza nas do utraty poczucia bezpieczeństwa, kiedy przestajemy czerpać satysfakcję z tego co nas otacza, kiedy coś, czemu poświęciliśmy czas i energię nieustannie nie przynosi spodziewanych efektów i czujemy się wobec tego bezsilni.
Kryzysy małżeńskie, wypalenie zawodowe, zdarzenia losowe jak utrata kogoś bliskiego, kryzysy szkolne i rodzinne to okoliczności, które pozostawione same sobie mogą wyrządzić poważne szkody w naszym życiu. Nieopanowane odpowiednio kryzysy rujnują zdrowie, relacje, odbierają chęć do życia, druzgoczą poczucie własnej wartości i nierzadko są przyczyną kolejnych kryzysów i problemów, choćby finansowych. Osoba dotknięta kryzysem stopniowo przestaje mieć chęć do życia, przestaje widzieć cokolwiek pozytywnego wokół siebie, traci nadzieję...
Kryzysy małżeńskie, wypalenie zawodowe, zdarzenia losowe jak utrata kogoś bliskiego, kryzysy szkolne i rodzinne to okoliczności, które pozostawione same sobie mogą wyrządzić poważne szkody w naszym życiu. Nieopanowane odpowiednio kryzysy rujnują zdrowie, relacje, odbierają chęć do życia, druzgoczą poczucie własnej wartości i nierzadko są przyczyną kolejnych kryzysów i problemów, choćby finansowych. Osoba dotknięta kryzysem stopniowo przestaje mieć chęć do życia, przestaje widzieć cokolwiek pozytywnego wokół siebie, traci nadzieję...
Przeżyłem kilka poważnych kryzysów i dobrze wiem jak trudno poradzić sobie w takich sytuacjach samemu. Niezwykle istotne jest, by mieć kogoś, kto pomoże przez to wszystko przejść, kto wesprze w trudnych chwilach, kto popatrzy na wszystko chłodnym okiem i będzie w stanie pokazać obraz niejako z boku, którego osoba dotknięta kryzysem nie jest w stanie sama zobaczyć. Kogoś, kto pomoże wyciszyć emocje, żeby móc wziąć głęboki oddech i poszukać nowej drogi. Żeby to było możliwe, taka osoba nie może być związana z nami emocjonalnie, ponieważ wyjście z kryzysu wymaga przejścia z poziomu emocji na poziom analizy i planowania. Najlepiej poszukać kogoś, kto zajmuje się tym profesjonalnie – coacha, doradcy kryzysowego, psychologa.
Kiedy pracuję z osobami przeżywającymi kryzys, zawsze mam w pamięci to, co sam przeżywałem i jakich doświadczałem emocji. Miałem to szczęście, że trafiałem na odpowiednie osoby, dzięki którym każdy z kryzysów stawał się początkiem czegoś nowego, lepszego, czego wcześniej zupełnie nie przewidywałem. To dzięki jednemu z takich momentów odkryłem, że mając tak bogate doświadczenie i wiedzę, mogę pomagać innym w odnajdywaniu nowych szans. Od lat robię to z pasją i wiem, że z każdej kryzysowej sytuacji da się znaleźć wyjście i to niekoniecznie awaryjne. Podstawowym warunkiem jednak jest skuteczne wygaszenie negatywnych emocji, zmiana postrzegania własnych możliwości i wyjście ze stanu zwątpienia w siebie. Do tego właśnie potrzebny jest ktoś, kto zada właściwe pytania, kto pokaże, że nie wszystko stracone i jest po co wstawać z łóżka.
Przez lata pracy z osobami w kryzysie, uzbierało się sporo przykładów typów sytuacji i różnych sposobów wyjścia z nich. W następnych postach opiszę kilka z nich.
Nawet dzisiaj tak sobie powiedziałem. Szkoda tylko, że to mało skuteczne słowa.
OdpowiedzUsuńChyba najpierw sami sobie musimy - dosłownie - Dać Spokój. Podarować sobie chwilę spokoju i refleksji.
Chociaż to trudne, mega - tak, jak mówisz - w czasie, kiedy czuję się bezsilny, czy właśnie bez wsparcia, uciekam jak tylko mogę.
Kiedyś nawet zapisywałem dużo moich kryzysów, ale rzeczywiście lepszą opcją jest rozmowa z kimś z zewnątrz.
Piotrze, jak Ci się już uda uspokoić emocje, spróbuj znaleźć wspólny mianownik wszystkich swoich kryzysów. Skoro je zapisywałeś, będzie łatwiej. Jeśli uda Ci się go określić, to jest to być może temat do przepracowania. Zapraszam :)
OdpowiedzUsuń