W pracy z indywidualnymi osobami, niemal zawsze, pojawia się temat szczęścia. „Wypływa” w różnych momentach, przy okazji innych tematów, w odniesieniu do istotnych wartości w życiu. Ciekawe jest to, że każda osoba mówiąca o szczęściu jako wartości, na pytanie o to, jak rozumie szczęście, długo się nad tym zastanawia i nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Okazuje się, że zdefiniowanie tego pojęcia przynosi sporo trudności, a przecież każdy tego szczęścia szuka.
To jak znaleźć coś, co trudno opisać, czego nie mamy jasnej wizji, nie wiemy jak wygląda, jak pachnie, jak brzmi, jak smakuje – czym jest? Skąd zatem mamy wiedzieć, czy to przypadkiem nie to, co mamy przed nosem, co dzieje się obok nas, z czym mamy do czynienia na co dzień, jest w zasięgu ręki?
Istnieje przekonanie, że szczęścia trzeba szukać. Że to wymaga pracy, zaangażowania, tworzenia, wyrzeczeń, a nawet cierpienia. Że nic co ważne nie przychodzi samo, bez wysiłku.
Kiedyś usłyszałem piękne zdanie, którego autora nie pamiętam ( a szkoda…), że szczęście to nie jest stacja docelowa, ale sposób podróżowania.
Zacznijmy od tego, że szczęście to stan emocjonalny, czyli odczucie. To coś niezwykle indywidualnego. To taki moment, w którym naprawdę człowiek czuje że jest, że żyje, że chce przeżywać więcej tego, co ten stan wywołuje.
Pytając osoby, z którymi pracuję nad jakimiś ich wyborami życiowymi, o wizję szczęścia, proponuję im, żeby wyobraziły sobie okoliczności, w których odczuwają szczęście. Co się wtedy dzieje, kto tam jest, gdzie to jest, jakie jest otoczenie. W bardzo wielu przypadkach jest to opowieść o czasie spędzonym z rodziną – radosną, uśmiechniętą, kochającą się rodziną.
Ostatnio jednemu z panów, który przyszedł, żeby przepracować problem rozwodu, na jaki się zanosi w jego małżeństwie, zadałem „pracę domową”, której jednym z elementów było dokończenie zdania: mam nadzieję, że:… Wymienił wiele punktów, nad którymi potem pracowaliśmy, ale jeden dotyczył właśnie szczęścia. Brzmiał: mam nadzieję, że moje dzieci będą szczęśliwe.
Niby wszystko w porządku, nadzieja jak najbardziej właściwa dla ojca, ale… Zapytałem: a kiedy? Kiedy będą szczęśliwe? No właśnie - tu się dopiero zaczyna praca.
Inny tata, pracujący ze mną nad swoją koncepcją biznesu, stwierdził wreszcie, że potrzebuje określić swoje cele nadrzędne, strategiczne. Cele taktyczne, operacyjne ma już jakoś „ogarnięte”, zaczął nawet osiągać sukcesy. Super! Na tyle wyszedł z bieżącego kryzysu, że dostrzegł potrzebę posiadania wizji całości swojego życia, jakie chce budować.
Sięgnęliśmy do modelu 8 kluczowych wartości, w którym pierwszą jest dom i rodzina. Poprosiłem, żeby opisał swoją wizję szczęśliwej rodziny. Jednym z elementów tej wizji było pragnienie, by jego córka zawsze przychodziła do niego ze swoimi problemami. Ups…
Zapytałem: tylko z problemami? W oczach pytanego pojawiło się zdumienie i zaduma. W dalszym naszym dialogu wyszło, że to problemy są główną treścią jego życia – dociekanie ich przyczyn i rozwiązywanie. To one definiują działanie, są osią, wokół której kręci się życie. Faktycznie, brakuje jasnej definicji szczęścia jako stanu zadowolenia, wizji życia, które umożliwia przeżywanie szczęścia w zaplanowany i konsekwentny sposób.
Te dwa spotkania z ostatnich dni są bardzo reprezentatywne dla większości osób z którymi pracuję. Zdaje się być powszechną postawa walki z problemami, pielęgnowanie tym samym poczucia krzywdy, niesprawiedliwości losu – nieszczęścia. Dominuje pytanie: dlaczego? Dlaczego jest tak, a nie inaczej, dlaczego los tak się ze mną obchodzi, dlaczego to się stało, dlaczego ja, mnie, do mnie itd. Dlaczego nie jestem szczęśliwa, szczęśliwy? Bo mało kto jest i rzadko kiedy sobie na to uczucie pozwala. Bo szczęście to coś, do czego tęsknimy, a nie potrafimy przeżywać, bo nie wiemy dokładnie czym jest, bo nawet jak już jest, to w nie nie wierzymy i odpuszczamy, bo to niemożliwe, żeby być szczęśliwym ot tak…
Pracując z osobami, które do mnie przychodzą, proponuję odwrócenie optyki. Zaczynamy od pytań o wizję szczęśliwych chwil. Rozmawiamy o emocjach, które dają poczucie, że się żyje naprawdę. Pracujemy nad wyobrażeniami sytuacji, zdarzeń, warunków, które umożliwiają przeżywanie szczęścia, jakie ktoś pragnie przeżywać. Rozmawiamy o szczęśliwej wizji rodziny, przyjaciół, pracy, pasji, aktywności fizycznej i intelektualnej, rozwoju. O szczęśliwej wizji życia, jakie ten ktoś chce przeżywać. Okazuje się, że to wcale nie jest takie proste. A taka wizja jest podstawą szczęśliwego życia. Taka wizja jest źródłem jedynie słusznego pytania, które powinno leżeć u podstaw wszelkiego działania, czyli pytania: po co?
Pytanie „po co?” definiuje sens. Odpowiedzią na nie jest: żeby… Żeby realizować plan, dzięki któremu wizja stanie się rzeczywistością. Żeby czuć to, co się chce czuć, a nie być skazanym na emocje wynikające z bieżących problemów, którym nadawane są najwyższe priorytety ważności, „bo przecież trzeba się nimi zająć”. I tu tkwi przyczyna nieszczęścia – zawieszenie w pytaniu „dlaczego?”. Bo… Bo ona, bo znowu, bo ktoś, coś, gdzieś itd. Ślepe zawieszenie w przyczynie daje skutek braku szczęścia…
Planowanie skutków ma wpływ na wybór przyczyn. Jasna i klarowna wizja szczęścia, jako określonych okoliczności, umożliwia przeżywanie szczęścia w każdej chwili realizowania tych okoliczności i wpływania na własny los, los najbliższych i całego otoczenia. Jeśli wiem czego chcę, to nie mam czasu ani miejsca na to, czego nie chcę. Tylko czy wiem czego chcę?
Osoby, które do mnie przychodzą, przynoszą ze sobą całą długą listę tego, czego nie chcą. Wychodzą z listą tego, czego chcą i planem oraz zapałem do realizowania tej listy w praktyce. Wychodzą z własną wizją szczęścia.
Jeśli chcesz przeżywać szczęście, to zastanów się najpierw czym ono jest dla ciebie. Wyobraź sobie ten stan w odniesieniu do konkretnych sytuacji. Oddaj się marzeniom, wyobrażeniom, wspomnieniom takich chwil. Wzbudź w sobie głód szczęścia i zapisz to. Zapisz te wizje, zaprojektuj je ze szczegółami. Niech to będzie twój plan na życie, niech to będzie twoje „po co” na każdy dzień twojego życia.
Nie wiesz jak? Spróbuj ☺
Albo napisz do mnie, popracujemy razem ;)
0 komentarze:
Prześlij komentarz